W trakcie trwającego boomu na wdrażanie innowacji w dużych firmach, tak w oddziałach międzynarodowych koncernów jak i rodzimych spółkach, mogliśmy zaobserwować wysyp korporacyjnych akceleratorów dla startupów – prowadzonych bezpośrednio przez spółki jak i zarządzanych przez wyspecjalizowane podmioty takie jak Rebels Valley.
Polowanie na startupy często wychodzi poza nasz rodzimy rynek. Świadome firmy poszukują rozwiązań technologicznych na swoje bolączki regionalnie (CEE), jak i całej Europie czy wręcz globalnie. Coraz częściej w realizowanych przez nas projektach pojawiają się startupy z rynków bardziej rozwiniętych niż Polska, a przedstawiciele naszych dużych przedsiębiorstw poszukują startupów na międzynarodowych wydarzeniach. Proces ten zdaje się całkiem skutecznie i efektywnie zaspokajać potrzeby technologiczne dużych spółek.
Czy jednak naprawdę startupy są najlepszym lekiem na potrzeby technologiczne dużych firm?
Na podstawie doświadczeń (czy to wdrożeniowych, czy doradczych) mogę powiedzieć, że istnieje inne, często zapomniane źródło innowacji. Mające dużą wiedzę na temat potrzeb i bolączek organizacji, a także rozwiązań technologicznych mogących zaspokoić te potrzeby. To pracownicy.
Niestety, często nie są oni motywowani do wspierania swoich organizacji wiedzą i doświadczeniem. W rezultacie menedżerowie przedsiębiorstw nie mogą w pełni wykorzystać zasobów, którymi dysponują zarządzane przez nich zespoły. Jak zmierzyć się z tym wyzwaniem?
Od kilku lat obserwujemy, że na świecie rozwiązaniem staje się efektywne wykorzystanie mechanizmu tzw. innowacji pracowniczych. Umożliwia on w prosty sposób realizację celów, czy to optymalizację kosztów, czy generowanie nowych źródeł przychodu. Ważne jest, aby narzędzie to było wykorzystywane systemowo i adresowało realne, zdefiniowane potrzeby organizacji. Innowacja pracownicza to nie konkurs zarządzany przez dział HR.
W proponowanym przez nas na korporacjom podejściu jednym z kluczowych aspektów jest podzielenie się przez pracodawcę wygenerowaną korzyścią – z pracownikiem który nie tylko innowację zaproponował, ale przede wszystkim brał udział w jej wdrożeniu. Dopiero w takim przypadku możemy mówić o realnym zarządzaniu innowacją pracowniczą. Bardzo mocno odradzamy naszym klientom skupianie się na konkursach na pomysł czy też innowacyjną koncepcję. Inicjatywy tego typu powinny być wspierane przez odpowiednio dobrane narzędzia – w tym rozwiązania technologiczne, takie jak systemy zgłoszeń i oceny, platformy do rekomendacji i zaangażowania szerokiego grona interesariuszy.
Skutecznie wdrożone systemy innowacji pracowniczej cechują się nie tylko wysoką efektywnością biznesową, ale zapewniają także pracownikom dodatkowe ścieżki rozwoju, tak zawodowego, jak i osobistego. Przeciwdziałają wypaleniu zawodowemu, mocniej wiążą specjalistów z organziacją, budują kulturę innowacyjności.
Czy zatem w erze wszechobecnych korporacyjnych akceleratorów i inkubatorów startupów istnieje jakaś realna przesłanka wskazująca na niższą wartość programów innowacji pracowniczej? Moim zdaniem – nie.